MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Policja i prokuratura na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Wałbrzychu. Nikt nie zauważył, że na SOR zmarła pacjentka? AKTUALIZACJA

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci Jadwigi Z. na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Wałbrzychu. Rodzina jest zrozpaczona, na zdjęciu wnuk pani Jadwigi i jego żona Agnieszka.
Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci Jadwigi Z. na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Wałbrzychu. Rodzina jest zrozpaczona, na zdjęciu wnuk pani Jadwigi i jego żona Agnieszka.
Policja i Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu badają okoliczności śmierci pani Jadwigi Z. z Wałbrzycha. Kobieta trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy i zmarła, zanim udzielono jej pomocy. Tak twierdzi rodzina. Bliscy rozpaczają, że nikt nawet nie zauważył, że kobieta nie żyje. To oni mieli odkryć, że zmarła. Na miejscu interweniowali śledczy, 17 maja przeprowadzono sekcję zwłok kobiety, która nie wykazała przyczyn śmierci.

Spis treści

AKTUALIZACJA 20 maja 2024
Jak mówi nam Prokurator Rejonowa w Wałbrzychu Jolanta Majcherczyk, wstępne wyniki sekcji zwłok kobiety, przeprowadzonej z udziałem biegłego sądowego, nie dały odpowiedzi na pytania, o przyczynę śmierci Jadwigi Z.

- Nie da się jednoznacznie stwierdzić przyczyny zgonu, zostały pobrane wycinki do analizy, kolejne badania powinny dać nam więcej odpowiedzi. Wyjaśniamy także, czy rzeczywiście kobieta, która została przywieziona do wałbrzyskiego szpitala na Oddział Ratunkowy, została pozostawiana bez pomocy - zaznacza pani prokurator.

O dramatycznych chwilach, które rozegrały się na Szpitalny Oddziale Ratunkowym w Wałbrzychu, informowaliśmy w piątek. Zaalarmowała nas rodzina zmarłej. Skończyło się interwencją policji i prokuratury, która zabezpieczyła ciało Jadwigi Z. do sekcji zwłok, a także monitoring z SOR-u i inne materiały, które będą dowodem w sprawie.

Starsza pani poczuła się źle. Trafiła na SOR w Wałbrzychu, gdzie śmierć pacjentki odkryli bliscy

Śledczych zaalarmowali bliscy pani Jadwigi. Jak mówią, babcia była osobą leżącą, siedzącą z podparciem. Kontaktową. W poniedziałek, 13 maja poczuła się źle, dlatego skontaktowali się z Przychodnią na Podzamczu w Wałbrzychu, gdzie po wywiadzie na temat stanu chorej, ustalono że następnego dnia przyjdzie do pani Jadwigi lekarka z wizytą domową. Zanim tak się stało, zaniepokojona rodzina zadzwoniła jednak na pogotowie. Ratownicy podali pani Jadwidze kroplówkę, po której poczuła się lepiej.

- Z tego, co wiem, to była glukoza i elektrolity. Później przyszła pani doktor z przychodni, która stwierdziła, że babcia musi jechać do szpitala, że trzeba ją podpiąć pod monitory i udzielić pomocy, bo ma niewydolność krążeniową i nerek. Babcia była kontaktowa, pojechała na SOR w pozycji siedzącej, wiedziała gdzie i po co jedzie. Pani doktor zamówiła transport medyczny z przychodni - mówi zrozpaczony Krzysztof Domański, wnuk pani Jadwigi.

Wychowywał się u babci i mieszkał z nią z małą przerwą przez całe życie. Jak mówi, to była najbliższa mu osoba, zanim założył własną rodzinę. - Musiałem wrócić do babci, bo nie miał kto się nią zająć, a ona mnie wychowała, była mi naprawdę bliska - opowiada mężczyzna.

Bliscy pytają, dlaczego babcia przez dwie godziny leżała bez opieki, tak jak ją przywieziono

Jak dodaje, babcia trafiła na SOR ok. godz.14.00. - Ja z żoną zostaliśmy w poczekalni, bo tam nam kazano czekać, a babcia trafiła dalej na korytarz, tam jest taka przestrzeń segregacji chyba. I jak ją tam przywieźli, tak ją zostawili i nikt się nią nie zajął. Dwie godziny później, żona stwierdziła, że wykorzysta monet, jak ktoś będzie wchodził albo wychodził i zajrzy, co z babcią, czy jej czegoś nie trzeba - mówi pan Krzysztof. Tak też zrobiła.

- Myślałam, że ona śpi, ale kiedy do niej podeszłam, okazało się że nie żyje. Leżała dokładnie w tym samym miejscu, gdzie ją przywieziono, w takiej samej pozycji, zaczęłam krzyczeć, wyzywać ich wszystkich. Byłam w szoku - mówi ze łzami pani Agnieszka.

I opowiada, że wtedy przybiegła pielęgniarka, która zmierzyła puls i smutno pokiwała głową. Co miało oznaczać, że kobieta nie żyje. Następnie pojawił się lekarz, który także sprawdził puls i poszedł.

Bliscy pani Jadwigi nie mogą uwierzyć, w to co się stało. Pytają, dlaczego nikt nie zajął się starszą panią, którą skierowała do szpitala inna lekarka i która przyjechała karetką. I że nikt nie próbował jej reanimować.

- Jak się później dowiedzieliśmy, na SOR podczas segregacji dostała kolor zielony, co oznacza czas oczekiwania do 6 godzin. Nie przeżyła dwóch.

Sprawę śmierci Jadwigi Z. na SOR-ze w Wałbrzychu bada Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu

Na miejscu pojawili się policjanci, którzy po wysłuchani relacji bliskich, zawiadomili Prokuraturę Rejonową w Wałbrzychu. Na miejscu pojawiła się także pani prokurator, która postanowiła osobiście nadzorować czynności śledczych w szpitalu.

Wszczęto procedurę w trybie artykułu 308 Kodeksu Postępowania Karnego. Co oznacza zabezpieczenie wszelkich śladów i materiałów, które mogłyby przepaść albo ulec zniszczeniu. W specjalnej chłodni zabezpieczono ciało zmarłej kobiety do sekcji zwłok z udziałem biegłego sądowego. A także monitoring i dokumentację medyczną.

- Wszczęliśmy postępowanie w trybie artykułu 160 paragraf 2 Kodeksu Karnego, który mówi o narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Dzisiaj, 17 maja przeprowadziliśmy sekcję zwłok zmarłej, na wyniki jeszcze czekamy - mówi nam Jolanta Majcherczyk, Prokuratorka Rejonowa w Wałbrzychu.

Art. 160
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5..



Szpital im. Sokołowskiego w Wałbrzychu krótko komentuje sprawę: pacjentka w stanie terminalnym, zdiagnozowana


O odniesienie się do sprawy i wyjaśnienie sytuacji poprosiliśmy Szpital im. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Zapytaliśmy m.in., czy rzeczywiście starszą Panią nikt nie zajął się od chwili przyjęcia na SOR do chwili śmierci. A jeśli tak, to dlaczego tak się stało. Czy w tym samym czasie prowadzone były na wałbrzyskim oddziale ratunkowym inne pilne czynności ratujące życie innych ludzi. Czy kobieta zmarła w wyniku przebytych chorób i w jakim stanie w ogóle trafiła do szpitala.


- Pacjentka została przywieziona do szpitala w stanie terminalnym. Została na miejscu zdiagnozowana. Obecnie sprawa jest wyjaśniania i Szpital nie może jej komentować przed finalnymi ustaleniami - odpowiedziało Biuro Prasowe Szpitala im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu.


Pogrzeb Pani Jadwigi odbędzie się w środę o godz. 13.00 na Białym Kamieniu. Miała 85 lat.

Do sprawy wrócimy, kiedy będą znane wyniki sekcji zwłok kobiety. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Śmierdząca kupa - powody

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Policja i prokuratura na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Wałbrzychu. Nikt nie zauważył, że na SOR zmarła pacjentka? AKTUALIZACJA - Dolnośląskie Nasze Miasto

Wróć na strzegom.naszemiasto.pl Nasze Miasto