18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kalinowski: Dbajmy, by o nas pamiętano...

Sylwia Łuszczki
Sylwia Łuszczki
Z Krzysztofem Kalinowskim, kronikarzem Strzegomia rozmawia Sylwia Łuszczki. Jego dzieło robi wrażenie, a każdy dopracowany element zostaje w pamięci. To chluba miasta.

Jak rozpoczęła się Pana przygoda z dziejopisarstwem Strzegomia?
To było w 2006 roku. Rok wcześniej choroba mojego wielkiego poprzednika, pana Walentego Wyrwy uniemożliwiła mu dalsze pełnienie funkcji kronikarza. Przez kilka miesięcy prowadzenie kroniki miejskiej powierzono nieżyjącemu już Panu Krzysztofowi Piętce. Po nim w wyniku konkursu pieczę nad miejskimi kronikami oraz ich redakcję powierzono mnie.

Kronikę pierwotnie prowadził pierwszy Honorowy Obywatel Strzegomia pan Walenty Wyrwa. Podejrzewam, że prowadzenie kroniki po nim nie było łatwym zadaniem.
Walenty Wyrwa prowadził kronikę Strzegomia prawie 40 lat, przez ten czas skrzętnie gromadził informacje dotyczące historii miasta i dokumentował wydarzenia. Był też społecznikiem, animatorem kultury, jednym z założycieli Towarzystwa Miłośników Ziemi Strzegomskiej.

Kontynuowanie pracy kogoś tak lubianego i uznanego było dla mnie wyzwaniem. Osobiście poznałem pana Walentego kilka miesięcy przed jego śmiercią. Kiedy go odwiedziłem i pokazałem kolejny tom Kroniki Ziemi Strzegomskiej, napisany przeze mnie powiedział, że cieszy się, że dzieło jego życia trafiło w dobre ręce i znalazło godnego kontynuatora. Była to dla mnie wzruszająca chwila. Jednocześnie słowa mojego poprzednika stanowiły potwierdzenie, że taka forma kroniki jaką przyjąłem jest właściwa.

Rzeczywiście przeglądając kronikę uderza jej niezwykła forma. Skąd pomysł na takie rozwiązania graficzne i edytorskie?
Kronika to zapis najważniejszych wydarzeń z życia nie tylko miasta, ale całej gminy. Aby nadać tej jedynej w swoim rodzaju publikacji większą rangę postanowiłem pisać ją gotykiem. Na początku było to uciążliwe. Musiałem dobrać narzędzia, dopasować tusze i farby do papieru. Najtrudniejsze było opanowanie kaligraficznego stylu pisma i wprawienie ręki do gotyckiej formy. Było to bardzo czasochłonne i zapisanie jednej strony zajmowało nawet 8 godzin.

Zapisywanie wydarzeń w kronice to tylko część pana pracy...
Tak. Prowadzenie kroniki to praca dokumentalisty. Zawsze, gdy w mieście dzieje się coś ważnego lub ciekawego staram się tam być, uchwycić to zdarzenie, poczuć atmosferę, emocje uczestników. Później próbuję to przelać na papier. Nie tylko w formie tekstu ale i w formie fotografii. Zawsze robię dziesiątki a nawet setki zdjęć. Następnie długo je oglądam, analizuję i staram się wybrać te, które najlepiej oddają nastrój chwili - są jej kwintesencją. Uzupełnieniem kroniki są wszystkie czasopisma, które ukazują się w mieście. Zbieram je i spinam w roczniki. Odrębną część stanowią artefakty związane z wydarzeniami w naszym mieście: plakaty, bilety, pocztówki itp.

Czy utrwalanie historii miasta daje panu satysfakcję?
Zawsze, kiedy zapisuję kolejne wydarzenie zastanawiam się czy ktoś -za powiedzmy sto lat - będzie czytał Kronikę. Kto to będzie? Czy będzie szukał konkretnych informacji, czy też z uśmiechem będzie przewracał kolejne strony, nie doceniając naszych czasów. Jak będzie wyglądał świat? Tworzenie kroniki jest satysfakcjonujące i fascynujące.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strzegom.naszemiasto.pl Nasze Miasto