Chipsy, batony, żelki i słodkie napoje mają zastąpić jogurty, jabłka i świeże kanapki. W sklepikach szkolnych szykują się wielkie rewolucje. Od 1 września w życie wejdzie nowa ustawa, zakazująca sprzedaży śmieciowego jedzenia w szkolnych sklepikach. Zdaniem ekspertów to sposób na zmianę nawyków żywieniowych wśród dzieci.
– Nie jestem do tego przekonana – zaznacza nam Monika, strzegomianka, mama dwójki uczniów z podstawówki. I dodaje, że jeśli dziecko z domu nie wyniesie zdrowych nawyków, to i w szkole się ich nie nauczy. – Nie oszukujmy się.Jeśli nie chcę, żeby moje dziecko jadło chipsy, piło colę i wcinało na okrągło batony, to po prostu tłumaczę mu, jak bardzo jest to dla niego niezdrowe – mówi nam mama Bartka i Hani.
Zmian obawiają się strzegomscy przedsiębiorcy, którzy prowadzą sklepiki szkolne. Takie funkcjonują w Szkole Podstawowej nr 4 w Strzegomiu oraz Gimnazjum nr 1 i Gimnazjum nr 2 w Strzegomiu. Dodatkowo ze sklepiku w Gimnazjum nr 2 mogą korzystać uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2, pod warunkiem jednak, że będą mieli na to pisemną zgodę rodziców.
– Szczerze mówiąc obawiam się tych zmian – mówi nam Dorota Byra, która od dwóch lat prowadzi sklepik w Szkole Podstawowej nr 4. Chipsy, żelki, lody, pizza na ciepło, czy hot-dogi i słodkie napoje sprzedają się tutaj najlepiej. – Owoce dzieci dostają w szkole za darmo, a jogurty i kanapki, które przygotowywałam, kupowali głównie nauczyciele, uczniowie niechętnie – mówi pani Dorota.Przyznaje, że obawia się, że jeśli zmiany wejdą w życie, będzie musiała zamknąć sklepik i straci pracę.
Podobnie pani Justyna Misek ze sklepiku szkolnego funkcjonującego w Gimnazjum nr 2 w Strzegomiu. – Już we wrześniu próbowaliśmy wprowadzić trochę zdrowych produktów typu batoniki z musli czy ciastka owsiane, ale tego kupować nikt nie chce – przyznaje pani Justyna. Dodaje, że obawia się, że ustawa spowoduje jedynie likwidację szkolnych sklepików.
– Podstawą żywienia uczniów powinna być stołówka szkolna, a nie sklepik. Ten działa trochę, jako forma rozrywki – wyjaśnia Wladimir Kryczenkow, właściciel sklepiku szkolnego w Gimnazjum nr 2 w Strzegomiu. Jego zdaniem ustawa nie zmieni podejścia do zdrowego żywienia wśród dzieci. – Nie kupią na miejscu w szkolnym sklepiku, to pójdą 20 metrów dalej, do sklepu osiedlowego, gdzie przy okazji są papierosy i alkohol. Jak dodaje, jeśli rodzic nie chce, by dziecko kupowało w sklepiku szkolnym, to zwyczajnie nie powinien dawać swojemu dziecku pieniędzy na takie zakupy w szkole.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?